Marilou BIO: Organiczny krem na noc
Opakowanie: Krem zamknięty jest w niewielkiej tubce - podoba mi się, że mimo iż tubka jest mała, to producent pomieścił na niej wszystkie niezbędne informacje. W ten sposób nie potrzeba kartonika, który i tak trafiłby od razu do kosza i całość jest bardziej eko :)
Konsystencja, zapach: Krem pachnie delikatnie, ale przyjemnie. Konsystencja bardzo kremowa, dość gęsta, ale fajnie się rozsmarowuje. Krem wchłania się po kilku minutach, ale zostawia na skórze film.
Skład: aqua, glycerin, caprylic/capric triglyceride, coco caprylate/caprate, aloe barbadensis leaf juice, cera alba, cetearyl alcohol, oleic/linoleic/linolenic polyglycerides, butyrospermum parkii, simmondsia chinensis seed oil, cetearyl glucoside, persea gratissima oil, tocopherol, parfum, sodium hydroxide, xanthan gum, benzyl alcohol, dehydroacetic acid, citronellol, d-limonene, linalool.
99.20% składników pochodzenia naturalnego.
15.30% wszystkich składników pochodzi z upraw biologicznych.
15.30% wszystkich składników pochodzi z upraw biologicznych.
Działanie: Po czym poznaję, że krem na noc jest dobry? Po tym, kiedy budzę się rano, a moja skóra wygląda na wypoczętą, świeżą, ma ładnie wyrównany koloryt i najchętniej nawet bym jej nie myła, taka jest ładna. Wtedy widzę, że krem naprawdę pomógł skórze zregenerować się w ciągu noc. Niestety, krem Marilou BIO, nie spełnia mojej definicji dobrego kremu - rano buzia wciąż jest pokryta tłustym kremowym filtrem i wygląda po prostu ciężko. Nie sprawia wcale wrażenia wypoczętej i świeżej. Mam wrażenie, że pod tym filmem nie czuje się najlepiej w ciągu nocy. I nie oto chodzi, że nie lubi ona tłustych konsystencji - uwielbia i świetnie odżywa np. pod wpływem czystych olejów. W przypadku tego kremu ewidentnie coś jest jednak nie pasuje. Podejrzewam, że to wosk pszczeli (cera alba), bo podobne odczucia miałam w przypadku kremu Alterry, który również wysoko w składzie miał ten wosk...
Cena: 21 zł/30 ml
Ocena: 2/6
Przy całej mojej sympatii do ekologicznych kosmetyków, muszę po raz kolejny stwierdzić, że nawet wśród ekologicznych kosmetyków trzeba szukać swoich perełek. Krem Marilou BIO mojego serca nie podbił i pozostaję wciąż wierna kremowi FlosLek BeECO, o którym już wielokrotnie pisałam na blogu m.in. tu: KLIK.
*Znacie tę markę? Czym rozpieszczacie Wasze skóry na noc?*
ja tylko i wylacznie stosuje krem z iwostinu intensywnie nawilzajacy :) na noc jak i na dzień, świetnie nawilża, ale i matuje, dodatkowo mi filtr spf 20 bodajze :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten kremik i mojej cerze on odpowiadał ale tak już jest, że nie ma kosmetyku dobrego dla wszystkich :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, to chyba nowość...? A opakowanie ma bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńNie, jest już w Polsce dostępna od jakiegoś czasu :) Ale zdaje się, że tylko drogą internetową, więc pewnie dlatego jest mało znana
Usuńto dla mnie zupełnie nowa nie znana wcześniej marka
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś krem tej marki, ale w rezultacie trafił w ręce mojej bratowej. Mam nadzieję, ze choć trochę się u niej sprawdził.
OdpowiedzUsuńflos lek kusi jednak
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to taki zawód...
OdpowiedzUsuńUuu, szkoda, że tak kiepsko się u Ciebie sprawdził :/
OdpowiedzUsuń+obserwujemy?:)
www.tanecznedusze.blogspot.com
to właśnie dzięki Twojej recenzji moim kolejnym kremowym zakupem będzie krem beEco z Flosleku
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Ja ten krem polecam każdemu wręcz do znudzenia, ale jest on tego absolutnie wart. Zresztą wystarczy poczytać recenzje na wizażu :)
UsuńTen krem z FlosLeku wygląda świetnie, ale nigdzie go nie widziałam. Marilou nie znam, sama używam obecnie olejku do twarzy z Sorai :)
OdpowiedzUsuńna noc zwykle stosuję olej jojoba i dzięki niemu powoli moja skóra mniej się przetłuszcza.
OdpowiedzUsuńextra wpis i fascynujące treści
OdpowiedzUsuńjak zawsze interesujący wpis!
OdpowiedzUsuń