Tymi pigmentami od dawna kusi na swoim blogu
Arsenic. Jakoś mi jednak nigdy nie było po drodze z ich zamówieniem. W końcu jednak przy okazji zamawiania podkładu na Kolorówce, do koszyka dorzuciłam parę innych rzeczy, w tym także te 4 pigmenty.
Perłowe pigmenty, czyli kolorowe miki, mają szerokie zastosowanie w kosmetyce kolorowej: można przygotować z nim róże, pomadki, linery, cienie, rozświetlacze, bronzery czy pudry. Kolorówka ma ich ogromny wybór, ja skusiłam się na próbę na cztery w dość neutralnych kolorach. Ponieważ
nie zawierają dodatków sztucznych pigmentów, doskonale sprawdzą się jako naturalne cienie do powiek i tak też właśnie w większości planuję je zużyć.
Miki otrzymujemy w woreczkach strunowych, na stronie można dokupić także pojemniczki do ich przechowywania. Ja dokupiłam zwykłe 5 ml przezroczyste słoiczki.
Za niecałe 6 zł otrzymujemy 5 ml próbkę pigmentu, który stosowany jako cień do powiek, posłuży nam na dłuuuugi czas.
Odcienie, które wybrałam to:
Whisper of Angels
[INCI:
Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491),Magnesium Myristate]
Z części tej miki zrobiłam rozświetlacz, o którym też opowiem niebawem, część wykorzystuję jako cień właśnie. To jasny, świetlisty kolor, utrzymany raczej w chłodnej, srebrzystej tonacji. Fajny do codziennego stosowania, bardzo ładnie rozświetla każdy makijaż.
(źródło: http://www.kolorowka.com/pl/p/Whisper-of-Angels/328)
Apricot
[INCI: Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491),Carmine (CI 75470)]
Chyba największe zaskoczenie, bo na zdjęciu podglądowym na stronie kolor ten dość mocno różni się od tego, co widać na moich zdjęciach. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym odcieniu absolutnie się zakochałam :) To piękna morela, z pomarańczowo-złocisto-różowymi refleksami, ciepła, niespotykana, naprawdę urzekająca. Ma dobrą pigmentację i fajnie kryje. I w każdym świetle wygląda inaczej - raz na łososiowy, raz na różowy, raz na złoty, a raz jak pomarańcz :)
(źródło: http://www.kolorowka.com/pl/p/Apricot/388)
Oriental Beige
[INCI: Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491)]
Tu również spora różnica pomiędzy tym, co widzimy na zdjęciu podglądowym na stronie, tam jest zdecydowanie beżowy, jasny i dość chłodny, coś a la podkład czy puder do twarzy. W rzeczywistości jest bardziej rudawy, cieplejszy. Ma bardziej "kremową" konsystencję niż pozostałe trzy pigmenty, wręcz satynową, jest również pozbawiony drobinek, to praktycznie jednolita, bardzo ładna, świetlista, beżowa rudość.
(źródło: http://www.kolorowka.com/pl/p/Oriental-Beige/374)
Pale Tan
[INCI: Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491),Tin Oxide (CI 77861)]
Znów zupełnie inny odcień niż widoczny na zdjęciu na kolorówce. Tam wpada wręcz w chłodną szarawą zieleń, u mnie zdecydowanie bliżej mi odcieniom brązowawym. Wiązałam z nim duże nadzieje, bo od dawna szukam takiego chłodnego, oliwkowego beżu, niestety, nie do końca jestem z niego zadowolona. Cień ma najsłabszą pigmentację i krycie spośród tej czwórki, właściwie pozostawia na skórze tylko delikatną poświatę i nic więcej. Cóż, wymarzonej chłodnej oliwki muszę szukać dalej, a Pale Tan też jakoś wykorzystam w codziennym makijażu.
(źródło: http://www.kolorowka.com/pl/p/Pale-Tan/384)
Jeśli zaś chodzi o same pigmenty i to, jak sprawdzają się one w makijażu oczu, to
zdecydowanie jestem zadowolona. Cienie
nie pylą się, nie gubią złotych drobinek po całej twarzy, zresztą przy tak ogromnej świetlistości i perłowości, jaką w sobie skrywają, muszę przyznać, że tych drobinek nie jest w nich wcale tak dużo. One po prostu
mają taką złocisto-srebrzystą formułę :) Pod względem trwałości także nie mam im nic do zarzucenia,
z bazą wytrzymują cały dzień w nienaruszonym stanie.
Tym, co najbardziej mnie w nich zachwyca, to ich
ogromna przestrzenność i "wrażliwość" na światło i cień. Jeszcze z takimi cieniami do powiek się nie spotkałam. Dla mnie to
cienie niemal trójwymiarowe! W zależności od sposobu padania światła, miki te
przybierają przeróżny wygląd - od jednolitej tafli skrzących drobinek po piękną, całkowicie przestrzenną formę. Na zdjęciu poniżej udało mi się świetnie uchwycić, że kropki, które namalowałam tymi cieniami, wyglądają wręcz na wypukłe! Z kolei na drugim zdjęciu, ciut bardziej nasłonecznionym, to już nie wypukłe kropki, a zupełnie gładkie plamy. Zupełnie inaczej wyglądają też w zależności, na co je nałożymy. Inaczej wyglądają nałożone na "gołą skórę", inaczej na zwykłą bazę pod cienie, a jeszcze całkowicie inaczej na bazie białej! Prawdziwa magia! :)
Przy małym oświetleniu:
Przy dużym świetle:
Nałożone na białą bazę-kredkę:
Po lewej: nałożone na białą bazę, po prawej bez żadnej bazy:
Starałam się jak mogłam oddać piękno makijażu wykonanego tymi cieniami, niestety zdjęcia zupełnie spłaszczają tę trójwymiarowość... Musicie mi jednak wierzyć, że na żywo cienie te wyglądają naprawdę pięknie!
Z pewnością sięgnę w przyszłości po inne odcienie tych pigmentów, myślę o fioletach, ciemnych brązach i niebieskościach. Doceniam fakt, że są naturalne i tak bardzo trójwymiarowe i... nieprzewidywalne :)
A Wy znacie Kolorówkę i ich pigmenty? Ciekawa jestem Waszej opinii :)