Postanowiłam skusić się i ja, choć właściwie od początku wiedziałam, że cała seria na pewno nie jest dla mnie. Z miejsca zdyskwalifikowałam żele do mycia twarzy i pastę do głębokiego oczyszczania ze względu na obecność SLS w składzie (dlaczego nie myję twarzy SLS?). Po krótkiej analizie składu wiedziałam też, że nie sięgnę po krem nawilżający na dzień, bo skład cudów nie zapowiadał, a tytułowy ekstrakt z liści manuka odnalazłam bardzo daleko w drugiej połowie składu. Za reduktorami punktowymi na pryszcze nie przepadam i też nie zdarzają mi się wypryski dziś na tyle często, bym potrzebowała go jakoś szczególnie mocno. Został więc tylko Krem mikrozłuszczający na noc i tonik zwężający pory. Krem poszedł na pierwszy ogień, tonik jeszcze tkwi w szafce z zapasami czekając na swoją kolej. W przypadku kremu mogę śmiało przyznać, że intuicja mnie nie zawiodła - po niego zdecydowanie warto sięgnąć, nawet jeśli nie przepadacie za Ziają!
Krem opakowany jest w zakręcaną tubkę z miękkiego plastiku, co jest i dość higieniczne, i wygodne w użyciu. Estetyka opakowania dość minimalistyczna, jak to u Ziaji, ale myślę, że całkiem przyjemna w odbiorze.
Krem nie do końca jest kremem, bo tak naprawdę to gęsty żel o niebieskawym zabarwieniu i świeżym, charakterystycznym dla olejku herbacianego zapachu. Świetnie się rozsmarowuje, szybko wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy na skórze. Nie zostawia też żadnej nawilżającej warstwy, więc jeśli posiadacie dosyć suchą skórę, lepiej równocześnie w parze z nim stosować coś dobrze nawilżającego. Mnie nie przesuszył, ale moja skóra jest baaardzo odporna na przesuszenia, więc ostrzegam jakby co :) Nie odczuwam żadnego ściągnięcia ani pieczenia po aplikacji.
Producent deklaruje obecność w składzie 3% kwasu migdałowego i mamy go na 4 miejscu, mniej więcej w połowie składu znajdziemy panthenol, glukonian cynku i ekstrakt z liści manuka.
Skład: Aqua (Water), Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Propylene Glycol, Mandelic Acid, Glyceryl Stearate, PEG - 100 Stearate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Cetyl Alcohol, Panthenol, Zinc Gluconate, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Xanthan Gum, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Citral, Eugenol, Triethanolamine.
A teraz najważniejsze czyli działanie. Krem nie wywołał u mnie łuszczenia, ale mimo to mam wrażenie, że bardzo delikatnie złuszczył stary naskórek, bo z każdym kolejnym użyciem moja cera robi się coraz bardziej promienna i oczyszczona. Nakładając go na noc, rano budzę się z bardzo świeżą, delikatną skórą, rozjaśnioną i czystą. Mam wrażenie, że jest ona taka niesamowicie odświeżona. Krem wpływa również na stany zapalne - wszelkie wypryski goją się szybciej, a nowych pojawia się zdecydowanie mniej.
Dodatkowo cieszy mnie fakt, że krem nie przyczynił się do zapchania mojej skóry, a przyznaję, że mam cerę mocno podatną na zatykanie i z reguły wolę unikać kremów z silikonem, wiecie, żeby na zimne dmuchać. Na szczęście silikony wcale nie są takie straszne, a cyclopentasiloxane jest dość mocno lotny ;)
Zdecydowanie jest to krem wart wypróbowania. Tym bardziej, że kosztuje ok. 10 zł za 50 ml. Dostępny jest w sklepach firmowych Ziaji, Rossmanach, aptekach i wielu supermarketach. Ja na pewno jeszcze nie raz po niego sięgnę.
Jeśli jeszcze nie próbowaliście nic z tej serii i nie wiecie na co się skusić, to szczerze polecam ten krem właśnie :)
A może znacie już serię Liście Manuka? Jak sie u Was sprawdziła? Co wypróbowałyście?
U mnie ten krem sprawdza się świetnie i na pewno skusze się na niego jeszcze nie raz ;)
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że też jesteś zadowolona :)
UsuńMam pastę oczyszczającą i tonik zwężający pory z tej serii, mam ochotę na pozostałe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńja mam całą serię i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńmiałam prawie całą tę serię i o ile na początku ten krem i krem na dzień bardzo mi się podobały to po paru tygodniach miałam dosć zapachu :) złuszczanie też było o wiele słabsze niż się spodziewałam, ale dobre na lato :) warto było spróbować ale do tej serii już pewnie nie wrócę :)
OdpowiedzUsuńZ fajnych "złuszczaczy" polecam kosmetyki z kwasami z Biochemii Urody :)
UsuńMam kilka produktów z tej serii i całkiem lubię, chociaż nie ma rewelacji ;)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze
OdpowiedzUsuńJa go nie miałam ale mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńmnie wysusza :(
OdpowiedzUsuńmam ten kremik, lecz nie stosowałam go jeszcze
OdpowiedzUsuńdla mnie niestety jest za słaby... ale pastę lubię używać :)
OdpowiedzUsuńmożliwe, że się skuszę i kupię, bo ostatnio się mu przyglądałam :)
OdpowiedzUsuńjak za taką cenę jest okej, ale nie ma po nim cudów ;)
OdpowiedzUsuńO dziwo tej serii Ziaji jeszcze nie miałam okazji testować, chociaż ciągle o niej czytam na blogach. Chyba muszę w końcu to nadrobić ;-)
OdpowiedzUsuńMam tylko tonik z tej serii i jestem cieKawa jak się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńTeż jestem toniku ciekawa :)
UsuńNie przepadam za kosmetykami Ziai, ale ten krem-żel chętnie wypróbuję, ponieważ zależy mi na oczyszczeniu cery.
OdpowiedzUsuńJa też właśnie nie sądziłam, że mogę polubić krem z Ziaji, a jednak ;)
UsuńU mnie niestety nie sprawdził się za dobrze...
OdpowiedzUsuńU mnie ta seria sprawdza się świetnie, mialam już pastę oczyszczającą i żel do mycia twarzy :) Akurat tego kremu jeszcze nie używałam...
OdpowiedzUsuńTo wypróbuj koniecznie :) Dzięki za dołączenie do obserwatorów, zapraszam częściej :)
UsuńCzytałam o nim wiele pochlebnych opinii, ale wciąż się nie skusiłam ! Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne wpisy :)
Dzięki za dołączenie! Pozdrawiam serdecznie! :)
Usuń