21.09.2014

Sylveco: Krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną vs. Lekki krem rokitnikowy

Tym kremom przyglądałam się bardzo długo w blogosferze, a że mam już swoich ulubieńców kremowych, to jednak na przyglądaniu się poprzestawałam. Aż w końcu trafiły do mnie na spotkaniu blogerek. Od początku byłam właściwie pewna, że wersja słoiczkowa, "bogata" nie będzie dla mnie odpowiednia. Moja skóra lubi lekkie konsystencje, pod ciężkimi zwykle się dusi, podeszłam więc sceptycznie do słoiczka oraz - co logiczne - z dużą dawką nadziei do air-less'a. Jesteście ciekawe, czy moje przeczucia potwierdziła też moja skóra? Zapraszam Was na porównawczą recenzję tych dwóch kremów :)



Opakowanie

Krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną umieszczony jest w plastikowym, zgrabnym słoiczku, dodatkowo zabezpieczono go plastikowym wieczkiem. Całość zamknięta jest w kartoniku, pięknym i bardzo estetycznym - od dawna jestem fanką Sylveco-wego designu, więc i tym razem mnie nie zawiedli :) Krem jest ważny - UWAGA! - tylko 3 miesiące od otwarcia.




Lekki krem rokitnikowy zapakowano z kolei do pojemniczka air-less. Wiadomo, konsystencja inna niż u "bogatego" brata, więc można sobie pozwolić na pompkę ;) I dobrze, bo opakowania z pomkną osobiście bardzo lubię, choć wiadomo, mają one mały minus - nigdy nie wiadomo, kiedy krem się skończy. Pompka działa jak należy, nie zacina się. Krem również opakowano w kartonik i również on zachwyca mnie swoim zdobnictwem. Uwielbiam takie motywy roślinne :) Krem jest ważny dłużej niż jego brat, bo już 6 m-cy.




Konsystencja i zapach

Krem brzozowo-rokitnikowy ma gęstą, zbitą konsystencję, przypomina nieco masło. Jest także równie tłusty jak masło :) Dobrze się rozprowadza, pozostawia na skórze tłustą, ale ewidentnie odżywczą warstwę. Moim zdaniem taka konsystencja jest w sam raz na noc - na dzień może i też, ale pod warunkiem, że nie robimy makijażu. Krem pachnie dość naturalnie - ani ładnie, ani brzydko, też raczej niczym konkretnym.

Lekki krem rokitnikowy - jak sama nazwa wskazuje - ma konsystencję oczywiście lekką. Dobrze się wchłania, choć nie do pełnego matu. Bardzo dobrze współpracuje z makijażem. Pachnie tak jak jego poprzednik - ani ładnie, ani brzydko, ot, takim naturalnym kremem.

Skład

Oba kosmetyki są kosmetykami hipoalergicznymi oraz wegańskimi. W obu przypadkach składowo jest bardzo ładnie i naturalnie. Skład bogatszej wersji to praktycznie same oleje, lekka wersja musiała zostać już nieco zmodyfikowana, co doskonale rozumiem z uwagi na potrzebę otrzymania lżejszej konsystencji.

Krem brzozowo-rokitnikowy

Lekki krem rokitnikowy


Cena

Oba kosmetyki kupimy w cenie ok. 30 zł/50 ml, w sklepach internetowych, na stronie producenta, w różnego rodzaju mydlarniach i sklepach z naturalnymi kosmetykami.


Moja opinia

Zacznę od tego, co najbardziej zaskakujące. Moja skóra dużo bardziej polubiła wersję bogatą czyli krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną! Krem nałożony na noc sprawiał, że rano budziłam się z miękką, porządnie odżywioną skórą. Myślę, że jeżeli sprawdził się tak fajnie u mnie, na mieszanej cerze, tym bardziej będzie świetnym odżywczym kremem przy skórze suchej i normalnej. Dodatkową zaletą jest dla mnie fakt, że mimo dość ciężkiej konsystencji, krem mnie zapchał ani nie wpłynął na ilość pojawiających się wyprysków.

O dziwo - z lekkim kremem rokitnikowym już nie było tak różowo. Początkowo byłam z niego zadowolona, dobrze sprawdzał się pod makijaż, a przy tym delikatnie nawilżał. Na noc jest za słaby, a przynajmniej ja nie widziałam żadnych efektów budząc się rano po jego aplikacji. Z czasem jednak zaobserwowałam, że pojawia mi się po nim nieco więcej wyprysków niż zwykle, zmniejszyłam więc częstotliwość stosowania i smarowałam się nim nieregularnie, co 2-3 dni i było jakby lepiej. Największe zdziwienie przeżyłam jednak wtedy, gdy krem z dnia na dzień zmienił swoją konsystencję i zapach... Formuła kremu ewidentnie się rozwarstwiła, z dozownika wraz z kremem wypływała woda, całość zmieniła zapach na delikatnie mleczno-migdałowy. Ze zdziwieniem sprawdziłam, że data ważności jest jak najbardziej w porządku, w porządku był również termin przydatności, bo krem używałam wówczas dopiero 4 m-ce, a producent mówi o 6 m-cach jego prawidłowego działania! Niestety, z sporym smutkiem muszę przyznać - mimo całej mojej sympatii do marki Sylveco - że to nie pierwszy raz, kiedy coś złego dzieje się z formułami ich kosmetyków, podczas gdy termin przydatności jest jak najbardziej prawidłowy... (wcześniej podobny przypadek miałam przy żelu do twarzy oraz pomadce brzozowej). Może warto nad nimi popracować, a może ja po prostu mam pecha do tej marki...






Podsumowując

Moja mieszana cera wybrała bardziej tłusty krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną. Nie stał się co prawda moim must have, ale jest to bez wątpienia wart uwagi krem z pieknym, naturalnym składem.
Nie polubiłam się z lekkim kremem rokitnikowym, ale dużo bardziej niż samo działanie rozczarowała mnie jednak jego niestabilna formuła... Ponieważ darzę Sylveco dużym sentymentem i kibicuję im praktycznie od początku ich istnienia (mają też zresztą w swojej ofercie produkty, które bardzo lubię np. pomadkę cynamonową czy balsam kojący), nie chcę skreślać kremów ich marki i może spróbuję dać im jeszcze szansę w przyszłości. Zobaczymy ;)



Ciekawa jestem czy znacie te kremy i co o nich sądzicie? Jakie macie doświadczenia z marką Sylveco?

12 komentarzy:

  1. U mnie też lepiej sprawdził się ten tłuścioch na noc niż ten Niby lekki krem. Dlaczego ? ponieważ lekki krem ma w składzie shea, co zapycha skórę i robią się zaskórniaki. Tak było w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam lekki krem rokitnikowy i byłam z niego zadowolona. Tego drugiego jeszcze nie znam ale z pewnością poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio pełno o nich informacji w blogosferze, jednak mimo to, dalej swojego egzemplarzu nie posiadam :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja używam teraz brzozowo-nagietkowego i on jest dobry choć ma słabe nawilżenie ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. nie używałam jeszcze produktów tej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja także, choć z czasem może coś wkońcu wypróbuje :D

      Usuń
  6. nie próbowałam tych kosmetyków ale może to dobrze gdyż moja skóra jest podatna na zapychanie i mam już opracowany swój zestaw pielęgnacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mialam lekki krem brzozowy i o dziwo przy mojej mieszanej skórze za slabo nawilżał i czulam szybko dyskomfort. Kusi mnie ten tłuścioch:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Co jakiś czas zmieniam kremy i krem rokitnikowy mam akurat na stanie, chyba już 3 pudełko. Używam na dzień i nawet pod makijaż, na noc posiadam po prostu jeszcze tłustszy. Buzia gładka i jędrna :) Bardzo dobry. Latem kupuję lżejsze kremy ale zimą ten jest akurat bardzo przydatny. Tym bardziej, że mam zaczerwienienia na twarzy i świetnie koi skórę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam lekki krem z Sylveco, ale wersja z rokitnikiem kompletnie nie przypadła mi do gustu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam dzisiaj produkty tej firmy w aptece i bałam się zaryzykować i chyba dobrze postąpiłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam od jakiegoś czasu lekki krem nagietkowy tej firmy i jestem zachwycona! :) Chce teraz kupić któryś z tych na noc, bogatszych, ale nie wiem jaki, szukam opinii ;)
    A Krem brzozowo-rokitnikowy nie jest wegański - zawiera wosk pszczeli, nie każdy weganin chciałby tego używać ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz. Potrzebujesz o coś zapytać - śmiało, chętnie odpowiem :)