Jednym z najchętniej kupowanych przeze mnie kosmetyków są maseczki do twarzy. Na tę chwilę mam ich w domu ok. 10, z czego większość rzecz jasna oczyszczająca ;) Nie lubię babrać się w saszetki, więc zwykle wybieram tubki, albo przynajmniej większe opakowania, wystarczające na kilka(naście) użyć. Tak też trafiłam na maskę błotną Apisa, marki zupełnie mi nieznanej, ale - co zaskakujące - całkiem porządnej składowo. Zobaczcie, jak się sprawdziła :)
Apis: Maseczka błotna do twarzy oczyszczająco-wygładzająca z minerałami z Morza Martwego
Opakowanie: Całość opakowana jest w kartonowe pudełeczko (nomen omen, niepotrzebnym moim zdaniem zupełnie, informacje spokojnie zmieściłyby się na tubie). Sama maseczka mieści się w długiej, plastikowej tubie. Materiał jest dość twardy jak na maskę o błotnej konsystencji, w efekcie czego na ściankach opakowania pozostaje sporo produktu, którego nie sposób wycisnąć. Po przecięciu opakowania nożyczkami okazało się, że jest tam maski tyle, że spokojnie wystarczyłoby jej jeszcze na 3 użycia.
Konsystencja, zapach: Konsystencja bardzo gęsta, ale smarowna, rozprowadza się bez większych problemów. Zasycha nieco dłużej niż tradycyjna glinka, ale zmywa się równie ciężko i topornie ;) Zapach ani ładny ani brzydki, lekko słodki z błotną nutą.
Skład: aqua, dead sea mud, kaolin, cetearyl alcohol & ceteareth 20, zinc oxide, aloe extract, grape seed oil, potassium alum, thyme extract, chestnut extract, ginkgo biloba extract, allantoin, almond oil, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, benzyl alcohol, parfum
Działanie: Maseczka spełnia obietnice producenta - fajnie oczyszcza skórę oraz faktycznie pozostawia ją gładką. Cera jest świeższa i ładnie oczyszczona. Należy kontrolować czas użycia, gdyż pozostawiona za długo może podrażnić skórę (jak to glinka). Zabrakło mi efektu WOW, bo w kwestii masek jestem dość wymagająca, ale też nic zarzucić jej nie mogę, bo jest zwyczajnie dobra i - co ważne - faktycznie skuteczna.
Cena: 21,70 zł/100 ml (do kupienia np. TUTAJ)
Ocena: +4/5 - to dobra maska oczyszczająca z fajnym składem, warto wypróbować zwłaszcza przy mniej zanieczyszczonych cerach :)
Debiut z marką Apis uważam za udany, więc ochoczo przystępuję do poznania ich kolejnego produktu - tym razem padło na peeling enzymatyczny z żurawiną. Dotychczasowe moje doświadczenia z peelingami enzymatycznymi nie należą do udanych (np. KLIK peeling śmierdziuszek z BU ;)), może akurat Apis zmieni mój punkt widzenia?
A Wy znacie tę markę? Co możecie polecić? A może macie jakieś ciekawe maski warte polecenia? Maskom nigdy nie mówię dość :)
z Apis uwielbiam żel arbuzowy pod prysznic, tak to nic innego nie znam :)
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji używac Apis.
OdpowiedzUsuńnie znałam wcześniej tej marki/firmy ;) maseczka całkiem ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńAkurat do twarzy nic z tej marki nie miałam. Dobrze wspominam peeling do ciała z minerałami z Morza Martwego, niezły z niego zdzieraczek był. :)
OdpowiedzUsuńMam z tej serii szampon do włosów i jak najbardziej go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńW kwestii masek oczyszczających 'gotowych' chyba najbardziej lubię tę z Himalaya Herbals z neem :)
OdpowiedzUsuńOj ciekawie wygląda, w ogóle lubię kosmetyki Apis ;)
OdpowiedzUsuńJa obecnie też poznaję markę i jak na razie, wszystkie kosmetyki które stosuję, wypadają bardzo pozytywnie ;) Maseczki nie miałam, ale chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńO, znana mi maseczka! Fajna, ale właśnie bez efektu "wow", liczyłam na spektakularne efekty :) Ale na pewno nie jest zła!
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńfajny produkt, tym bardziej, że uwielbiam Apis z MM, niestety glinka strasznie wysusza mi cerę... :(
OdpowiedzUsuń