Dzisiaj opowiem Wam trochę o maśle shea, które stosuję w swojej pielęgnacji już od kilku miesięcy, a także zdradzę Wam przepis na genialną glinkową pastę z masłem shea do mycia twarzy, którą możemy samodzielnie i prosto wykonać w domu :) No to zaczynamy:
Masło shea, znane także jako masło karite, wytłaczane jest z orzechów drzewa masłosza. Posiada szereg cennych składników pozytywnie oddziałowywujących na skórę m.in. kwasy tłuszczowe (oleinowy, stearynowy, palmitynowy i linolenowy) i fitosterole (kamesterol, stigmasterol, beta-sitosterol, alfa-spinosterol). W maśle shea znajdziemy także kwas cynamonowy, który działa antybakteryjnie oraz chroni skórę przed promieniowaniem UV.
Masło karite polecane jest do każdego rodzaju skóry. Szczególnie korzystnie działa na skórę suchą i słabo nawilżoną, łuszczącą się, pękającą i spierzchniętą. Dzięki temu, że nie jest komedogenne, działa łagodząco i kojąco także na cerę trądzikową i tłustą. Masło goi drobne ranki i pęknięcia naskórka, łagodzi zaczerwienienia i oparzenia, w tym posłoneczne.
Masło, które posiadam, pochodzi z Fitomed-u. Dostajemy je zamknięte w plastikowym słoiczku, widać, że jest cięte z bloku.
Masło ma postać gęstej, twardawej, białawej pasty, która topi się pod wpływem ciepła. Wystarczy przez chwilę potrzymać kawałeczek masła w palcach i już masełko zamienia się w olejek. Masło jest bezwonne, nie ma także żadnego smaku.
Sięgam po nie w ciągu dnia wielokrotnie, kiedy chcę natłuścić spierzchnięte usta albo odżywić zmęczoną i suchą skórę rąk. Zawsze odrobinę wcieram także w skórki wokół paznokci. Cienką warstwą nawilżam również łokcie i na noc stopy. Masło błyskawicznie wygładza i odżywia, pozostawiając na skórze delikatną, tłustawą warstewkę, która wcale nie jest uciążliwa.
Kosztuje raptem 10 zł za 50 g, a jest naprawdę wyjątkowo wydajne. Można je kupić poprzez stronę Fitomedu KLIK.
Masło shea, jak każdy surowiec kosmetyczny, świetnie sprawdzi się do produkcji własnych kosmetyków. Genialnie sprawdza się np. w balsamach do ciała i kremach, jednak tym razem postanowiłam zrobić z niego coś co uwielbiam najbardziej, czyli myjadło do twarzy :) Do tego eksperymentu zainspirowała mnie Ada z bloga LiliNaturalna (KLIK), której bloga uwielbiam i serdecznie Wam polecam. Polecam Wam także tę glinkową pastę; odkąd ją zrobiłam, wszystkie moje myjadła do twarzy zeszły na dalszy plan, nawet ukochany olejek myjący z BU, którego używałam od lat :)
Glinkowa pasta do mycia twarzy z dodatkiem masła shea
Do produkcji swojej pasty użyłam:
- 3 łyżki masła shea z Fitomed
- 3 łyżki mydła kokosowego z Mydlarni Tuli
- 3 łyżki glinki ghassoul
- 1 łyżeczkę miodu
- 6 kropelek olejku herbacianego (więcej o olejku pisałam Wam TUTAJ)
Sposób przygotowania jest następujący:
Gotową pastę przekładamy do czystego pojemniczka i zakręcamy. Jak używać? Bardzo prosto - bezpośrednio przed użyciem wydłubujemy kawałek pasty i mieszamy na ręce razem z małą ilością wody albo bezpośrednio rozcieramy na na wilgotnej skórze twarzy, myjemy skórę, a następnie spłukujemy.
Pasta doskonale oczyszcza, a jednocześnie nie przesusza skóry, delikatnie ją wręcz nawilża. Skóra po myciu jest niesamowicie przyjemnie wygładzona i miękka, wygląda jak w HD :) Dodatek masła shea sprawia, że skóra nie jest ściągnięta i nie woła o krem. Naprawdę polubiłam tę pastę i dłuuugo się z nią nie rozstanę. Gwarantuję Wam również, że myjadełka z tak delikatnym składem i tak dobrym działaniem, nie znajdziecie w żadnej drogerii :)
Wypróbujcie koniecznie! :)
Znacie masło shea? Jak najczęściej je wykorzystujecie? :)
mam masło shea (akurat z ZSK ;) ) i używam go głównie do włosów i wcieram w paznokcie. Nie pomyślałam, żeby go użyć do twarzy.
OdpowiedzUsuńPrzepis na pastę bardzo fajny, chętnię zrobię coś podobnego :)
Polecam :)
UsuńNa pewno wypróbuję ten przepis na pastę:)
OdpowiedzUsuńUżywam aktualnie masła Shea pod oczy :)
O widzisz, o tym nie pomyślałam :) wypróbuję!
UsuńMyślę, że i ja też kiedyś coś podobnego wypróbuję;)
OdpowiedzUsuńNie będziesz żałować :)
UsuńMam masło shea, który niestety śmierdzi niesamowicie. Jednak spróbuję stworzyć taka pastę ;)
OdpowiedzUsuńO kurczę, nie wiedziałam, że masło shea może śmierdzieć. Może coś z nim nie tak?
UsuńKoniecznie muszę pomyśleć nad wypróbowaniem podobnego cuda:)
OdpowiedzUsuńkoniecznie :)
Usuńsuper, że sama je zrobiłąś :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pomysły Ady, więc musiałam spróbować :)
Usuńpasta jest bardzo ciekawa i pewnie za jakiś czas jak będę w posiadaniu wszystkich tych składników skuszę się na jej wykonanie
OdpowiedzUsuńNa szczęście składniki na pastę są łatwo dostępne :)
UsuńFajny pomysł, muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńbardzo lubię masło shea, używam ago teraz do rąk zamiast kremu :)
OdpowiedzUsuńTeż tak lubię :)
UsuńMiałam kilka rodzajów masla shea i byłam zadowolona :) Z begiem czasu mi się znudziło :(
OdpowiedzUsuńHeh, tak to już jest z kosmetykami i nami, babami :D
UsuńCiekawy ten przepis na myjadło do twarzy - zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się skusisz :)
Usuńsuper pomysł:)
OdpowiedzUsuńoch, uwielbiam takie "przepisy". Z pewnością taką lub podobną pastę sporządzę :)
OdpowiedzUsuńMasło shea najczęściej aplikuję na twarz. Świetnie nawilża, jednocześnie nie zaostrza trądziku, z którym walczę. Gdy mam przesuszone dłonie, często sięgam masło karite. Zauważyłam, że stosunkowo szybko przynosi ulgę spierzchniętej skórze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam masło shea.
OdpowiedzUsuńUwielbiam masło shea, chętnie po niego sięgam zwłaszcza w porze jesienno-zimowej.
OdpowiedzUsuńsacha mcaskey cribbs Catharina doughboy bassoon kargen laborteaux bielima
OdpowiedzUsuńJeux d'amour
Lubię używać masła shea na włosy oraz na ciało na problematyczne suche miejsca działa rewelacyjnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepis naprawdę wydaje się bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuń