Początkowo miałam więc ten zestaw wrzucić do szafki z zapasami, bo miałam właśnie otwartą tubkę kremu i kilka balsamów, ale miałam też akurat mały problem ze skórą dłoni, a obecny krem nie bardzo dawał radę, więc chwyciłam krem Evree i... pokochałam go od pierwszego użycia!
Miałam wówczas na dłoniach kilka suchych, czerwonych "placków" na skutek podrażnienia jakimś detergentem. Poprzedni krem, jak wspomniałam, nie bardzo sobie z tymi plackami dawał radę - coś tam nawilżał, ale placki jak były, tak były nadal. I aż nie chciało mi się wierzyć, kiedy następnego dnia po posmarowaniu rąk kremem Evree placki po prostu zwyczajnie zniknęły! Po jednej aplikacji, no naprawdę duże WOW!
To sprawiło, że duet Evree nie powędrował do szafki z zapasami, tylko od razu ochoczo przystąpiłam do dalszych testów. Dziś opowiem Wam więcej o tych produktach, tym bardziej, że myślę, iż w takim zimowym okresie sprawdzą się one szczególnie dobrze
Evree: Regenerujący krem do rąk do bardzo suchej i podrażnionej skóry
Krem zamknięty jest w miękkiej, czerwonej tubie, z której łatwo go wycisnąć. Ten czerwony kolor bardzo mi się podoba, bo ja nie jestem zbyt regularna w kremowaniu dłoni, krem zwykle leży u mnie na toaletce, ale często zapominam, że mam go użyć. A tu ta intensywnie czerwona tuba wręcz krzyczy do mnie z toaletki i zawsze kiedy wejdę do sypialni muszę jej użyć ;)
Składowo krem również prezentuje się przyzwoicie i naprawdę sporo w nim składników nawilżających i odżywczych - wysoko, bo na trzecim miejscu w składzie mamy mocznik, dalej glicerynę, a jeszcze dalej i wciąż dość wysoko w składzie olej migdałowy, wosk pszczeli, masło shea, olej z awokado, olej sojowy, w gdzieś w drugiej połowie składu (ale wciąż przed silikonami) olej arganowy, panthenol i alantoinę. Warto dodać, że użyte w kremie surowce roślinne w większości zostały zaaprobowane przez EcoCert, co świadczy o tym, że firma do produkcji nie użyła wcale najtańszych surowców, tylko te z ciut wyższej półki. Krem nie zawiera parabenów, barwników i parafiny. Same zobaczcie:
Skład: Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Urea, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glyceryl Stearate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Cera Alba (Beeswax), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Sterols, Hexyl Laurate, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isehexadecane, Polysorbate 80, Argania Spinosa Kernel (Argan) Oil, Panthenol, Allantoin, Dimethicone, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Parfum (Fragrance).
Wiecie już, że krem pomógł mi pozbyć się uciążliwego podrażnienia, ale jak sprawuje się w codziennym używaniu?
Równie dobrze. Krem, jak na tak bogaty skład, ma ma bardzo dobrze wchłanialną konsystencję i nie zostawia na skórze tłustego filmu, choć moim zdaniem zostawia bardzo delikatną warstwę ochronną, która nie jest jednak w żaden sposób lepka czy odczuwalna.
Przez wiele długich godzin po aplikacji wciąż czuję, że mam nawilżoną, miękką skórę, a ta delikatna warstewka o której pisałam daje mi poczucie, że moja skóra jest dobrze chroniona przed czynnikami zewnętrznymi.
Moja siostra, będąc u mnie niedawno, po posmarowaniu rąk tym kremem od razu zażyczyła sobie takiego na Gwiazdkę :) Myślę, że to też o czymś świadczy :)
To teraz jeszcze kilka słów o drugim produkcie, czyli o balsamie, który otrzymałam razem z kremem.
Evree: Balsam regenerujący do bardzo suchej skóry
Balsam z tej samej serii stanowi świetne uzupełnienie zimowej pielęgnacji.
Ukryty jest w dużej, równie czerwonej co krem, butelce, która jest jednak trochę kanciasta i wg niezbyt poręczna.
Składowo - podobnie jak w kremie - nie jest źle, choć wiadomo, że balsam naturalny nie jest i trochę chwastów też w nim znajdziemy. Mamy tu jednak na drugim miejscu w składzie glicerynę, a dalej olej migdałowy, słonecznikowy i masło shea. Jeszcze dalej, już za silikonem, olej arganowy, lipidy mleczne, ekstrakt z liści rozmarynu, witaminę E i A oraz pathenol. Balsam - podobnie jak krem - nie zawiera parabenów, barwników i parafiny.
Skład: Aqua, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Oil, Urea, Butyrosperumum Parkii Butter, Cetaeryl Alcohol, Ceteareth-20, Glyceryl Stearate, Dimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Milk Lipids, Ceramide 3, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Panthenol, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate-60, PEG-8, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Alpha-Iosmethyl Ionone.
Nawilżenie jest równie dobre, jak w przypadku kremu - na długie godziny i z wyczuwalną leciutką ochronną warstewką. Nie jest przy tym jednak tłusty i wchłania się całkiem szybko.
Oba produkty są szalenie wydaje. Już producent na opakowaniach informuje o bardzo wydajnej formule i o tym, by stosować je w niewielkich ilościach i faktycznie - mi na posmarowanie dłoni wystarczy ilość kremu wielkości ziarnka grochu, balsamu do ciała również nie używam wiele na jednorazową aplikację.
Jeśli jest coś w tych produktach, do czego miałabym się przyczepić, to zapach. Wiem, że wiele osób się nim zachwyca, dla mnie jest on taki "nivea-owy", a to nie bardzo moje klimaty. Zapach jest wyczuwalny na skórze, ale nie jest na szczęście jakoś bardzo inwazyjny czy drażniący. Po prostu to nie moje gusta zapachowe ;)
Krem kosztuje ok. 9 zł za 100 ml. Balsam ok. 17 zł za 400 ml.
Moim zdaniem to naprawdę dobre ceny jak za tak dobre i wydajne kosmetyki.
Podsumowując - uważam oba kosmetyki za prawdziwe hity pielęgnacyjne i nie dziwię się wcale, że zdobyły serca konsumentów i odznaczono je nagrodą Produkt Roku Wybór Konsumentów 2014. Moje serce też zdobyły! :)
Znacie tę markę? Jak się u Was sprawdziła?
Krem do rąk jest b przyjemny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że też tak myślisz :)
UsuńRównież używam tego kremu do rąk. Zakupiłam go po raz pierwszy w te wakacje w Rossmanie i do tej pory go używam. Bardzo mi się podoba i jak na razie jest to mój numer 1 ! :)
OdpowiedzUsuńU mnie też obecnie to nr 1 :)
Usuńnigdy nie słyszałam o tych produktach :P
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem, są dostępne m.in. w Rossmannie i w Super-Pharm :)
UsuńCzuję się wodzona na pokuszenie ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że też byś je polubiła :)
Usuńkurczę korcą mnie,
OdpowiedzUsuńTo polecam krem na początek ;)
UsuńMam i lubię zarówno krem jak i balsam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Evree ma sporo fanów :)
Usuńobecnie używam dwóch kremów do rąk, ale po ich wykończeniu, pewnie skuszę się na ten :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest wart wypróbowania :)
Usuńz tej firmy mam jakis olejek, ale jakos nie porwał mojego serca...
OdpowiedzUsuńa z kremów do rąk polecam z the secret soap store ;)
Oj tak, znam TSSS, zdecydowanie warte polecenia kremy!
UsuńMam oba, używam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam oba produkty i jestem zadowolona. Krem do rąk jest naprawdę dobry, ale jak dla mnie tylko do stosowania w ciągu dnia. Na noc stosuję coś mocniejszego.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co polecasz na noc :)
UsuńJeszcze nie miałam tych produktów, ani nie miałam z styczności z firmą, ale może kiedyś się skuszę na jakiś kosmetyk od nich :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że krem na początek jest zdecydowanie wart polecenia :)
UsuńNie używałam nigdy kosmetyków tej firmy, ale chętnie wypróbowałabym balsam, Twoja recenzja zachęca do tego, a ja szukam kosmetyków dobrze nawilżających.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź dotyczącą pudru ze skrobi :)
krainadefantasia.blogspot.com
Daj znać, jak Twoje wrażenia ze stosowania skrobi, jeśli wypróbujesz! :)
Usuń