1.12.2012

Niezmydlana frakcja sojowa z BeautyEver


Zanim zamówiłam frakcję sojową, przeczytałam o niej chyba wszystko, co było dostępne w internecie. Zachwytów nad tym, jak rewelacyjnie matuje nie było końca, a ponieważ ja od zawsze borykam się z silnym świeceniem w strefie T, postanowiłam to sprawdzić. Moją skórę naprawdę niewiele rzeczy jest w stanie zmatowić, a jeżeli już (krem na noc FlosLek BeEco czy skrobia ziemniaczana) to jedynie na kilka godzin, więc nie do końca wierzyłam, że uda się to tej frakcji, no ale cóż - kto nie ryzykuje nie pije szampana, jak mówi przysłowie ;)
Sama frakcja jest w 100% naturalnym surowcem kosmetycznym, którego można używać jako półproduktu do wytwarzania różnych mikstur albo samodzielnie - jako krem. Ja stosowałam ją tylko solo i na tym opiera się moja opinia.
c

BeautyEver - Niezmydlana frakcja sojowa 60% steroli


Opakowanie: zwykłe, białe, plastikowe, takie jak w przypadku innych półproduktów kosmetycznych, może ciut za wysokie i mało wygodnie się w nim dłubie, no ale bez tragedii.

Konsystencja/zapach: zapach mało wyczuwalny, niedrażniący. Jeżeli zaś chodzi o konsystencję to jest to prawdziwe dziwadło! Trzymana w lodówce ma konsystencję twardego masła, w kontakcie ze skórą przybiera formę oleistą, ale nie zostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania, nie ściągając i nie wysuszając skóry. We frakcji zatopiona jest jednak nieskończona ilość irytujących drobinek przypominających mikroskopijne suche łuski. Rozsmarowując frakcję na twarzy, rozsmarowujemy także owe łuski i wcale nie jest łatwo się ich później pozbyć :/

Działanie: Nie sadziłam, że kiedyś to napiszę, ale ten kosmetyk NAPRAWDĘ MATUJE NA CAŁY DZIEŃ! Jest to absolutny szok, kiedy po całych 10 h wracam po pracy do domu, a moja skóra wygląda tak samo dobrze, jak rano. Nie chce mi się wierzyć, że kiedyś musiałam co godzinę latać do łazienki, matować skórę pudrem czy bibułkami! Teraz moja skóra pozostaje przez cały czas matowa! Mam fioła na punkcie świecenia się mojej strefy T i muszę przyznać, że frakcja sojowa to dla mnie prawdziwe wybawienie. Co ważne, mat jaki uzyskujemy przy użyciu frakcji sojowej jest bardzo naturalny i nie wygląda tępo - tak po prostu wygląda zdrowa, normalna skóra. Jest to bez wątpienia najlepszy krem matujący, jaki miałam. Frakcja sojowa działa też trochę tak jak naturalna baza pod makijaż - wygładza skórę i utrzymuje długo makijaż w nienaruszonym stanie.
Niestety, olbrzymią wadą tego kosmetyku są owe paskudne drobinki, o których już wyżej wspomniałam. Mój codzienny poranny makijaż wydłuża się o dobrych kilka minut, bo po nałożeniu frakcji muszę dokładnie przy dobrym świetle obejrzeć całą twarz i ściągnąć łuski, które frakcja po sobie pozostawiła. Mimo iż robię to dokładnie, nieraz zdarza mi się, że zauważam jeszcze pojedyncze łuski już podczas nakładania pudru...

Cena: 5g/3,99zł lub 30g/18,39 zł

Ocena: żeby było sprawiedliwie muszę ten kosmetyk ocenić w dwóch kategoriach:
w kategorii kosmetyk matujący frakcja dostaje ode mnie ocenę +6/6,
w kategorii ogólnej, z uwagi na owe nieszczęsne łuski, nie jestem w stanie dać jej wyższej noty niż 4/6

Czy kupiłabym ponownie: TAK - frakcję sojową na stałe wpisuję do mojej kosmetyczki, następnym razem jednak sięgnę po frakcje z innych sklepów: naturalisa i mazideł i sprawdzę, czy tamte również są tak mocno "grudkowate".




Wszystkim dziewczynom, które nie wierzą, że coś jest w stanie zmatować im skórę, serdecznie polecam frakcję sojową! Ona naprawdę działa! :)



17 komentarzy:

  1. oo,przydałaby się :) zwłaszcza, że na strefie T się świecę a nie mogę dać tam pudru bo suche skórki się odznaczają...
    ale te łuski mnie troszku odstraszają :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o takim kosmetyku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj w ogóle nie znałam takigo produkrtu.

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy raz widzę ten produkt...ciekawy, choć wydaje mi się że dla mnie byłby zbyt mocny w działaniu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudeńko wypatrzyłaś w necie... w życiu o tym nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam nigdy o tym produkcie, ale wydaje się być bardzo ciekawy :)
    Chyba byłby dla mnie idealny

    OdpowiedzUsuń
  7. Kosmetyk przynajmniej dla mnie nazywa się dość cudacznie, pierwszy raz o nim słyszę. Nie jest dla mnie, ale myślę, że znajdzie sporo fanów.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie niestety nie zadziałała, o wiele bardziej mi służy olej z pestek malin

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nazwa mnie odstrasza :D

    OdpowiedzUsuń
  10. pierwszy raz słyszę o takim kosmetyku ale z tego co piszesz to warty zainteresowania :) obserwuję:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy pomysł na post, bo z tego co widzę, to jesteś prekursorką :) Może kiedyś zaryzykuję i też "spiję szampana"? :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie słyszałam o tym produkcie :)
    a bardzo mnie zaciekawił :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawa rzecz. Lubię takie "proste" mazidła, zazwyczaj dobrze się u mnie sprawdzają.

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo ciekawy polprodukt, nigdy o nim nie slyszalam. nakladasz go na miejsca sklonne do swiecenia sie na krem dzienny?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz. Potrzebujesz o coś zapytać - śmiało, chętnie odpowiem :)