Jestem niestety posiadaczką bardzo byle jakich rzęs i całe moje życie poszukuję idealnego tuszu. Rzęsy mam najgorsze z możliwych - krótkie, cienkie, jasne, niemal niewidoczne. Próbuję różnych tuszy - tańszych i tych droższych. O dziwo zwykle korzystniej wypadają jednak te tańsze...
Tym razem mój wybór padł na maskarę Mary Kay Lash Love.
Opakowanie: Proste, czarne opakowanie, ale dość estetyczne. Szczoteczka - silikonowa, z dłuższymi i krótszymi włoskami, dość wygodna w użytkowaniu.
Działanie: Przede wszystkim kolor czarny jest naprawdę super. Jest tak bardzo czarny, jak właśnie powinien być. Oko od razu zyskuje charakteru. Przyznam także, że nawet podoba mi się efekt, jaki daje ta maskara - rzęsy są podkreślone i widoczne, zyskują na długości i objętości. Maskara nie skleja, ale tworzy trochę grudki na rzęsach. Jest dość trudna do zmycia, trzeba używać płynów/mleczek do wodoodpornego makijażu. Niestety, największy minus tej maskary jest jednak taki, że się okropnie kruszy i osypuje. Już po 4 godzinach mam czarne okruchy pod oczami :/
Cena: 70 zł/8 g
Ocena: -3/6 (za tę cenę mogę znaleźć tusz, który da podobny efekt, a przynajmniej nie będzie się osypywał. Nawet wiele tańszych maskar nie kruszy się tak strasznie jak ten tusz)
Znacie może ten tusz? Jakie są Wasze ulubione tusze?
Mój ulubiony tusz to L'Oreal Volume Million Lashes.
OdpowiedzUsuńFaktycznie za taka cene absolutnie nie warto!
OdpowiedzUsuńnie ma co, bubelek, niezłe grudki na rzęsach tworzy...
OdpowiedzUsuńA ja różnie lubię:) Zależy co chcę osiągnąć:) Używam Miss Sporty, Rimell i My Secret:)
OdpowiedzUsuń