Opakowanie: Niestety, opakowanie jest bardzo słabe. Już po 2 tygodniach zakrętka pękła, mimo że obchodziłam się z nią delikatnie. Myślę, że w przypadku kosmetyku naturalnego, który w składzie nie zawiera żadnych konserwantów, opakowanie powinno być solidniejsze...
Konsystencja, zapach: Czarne mydło tak naprawdę nie jest czarne, tylko żółte, ale duża ilość zamknięta w słoiczku przybiera ciemnawy, brunatny kolor ;) Konsystencją i zapachem przypomina... smar samochodowy, niektórym może więc śmierdzieć, ale ja już w pełni przyzwyczaiłam się do tego zapachu.
Skład: Olea europea oil, Lauris nobilis (Laurel) oil, Aqua, Potassium hydroxide - cały sekret czarnego mydła tkwi w jego składzie, który musi być absolutnie naturalny, maksymalnie prosty i zawierać tylko 3-4 składniki. Jeżeli więc spotkacie gdzieś czarne mydło, które zawiera więcej niż 4 składniki, lepiej go nie bierzcie, bo prawdziwe mydło naprawdę nie potrzebuje niczego więcej niż następujące składniki: zmiażdżone oliwki, olej laurowy, woda i chlorek potasu.
Działanie: Zaskakujące jest to, że nasze mydło działa jak peeling enzymatyczny. Osobiście nie jestem fanką takiego peelingu, ale spróbowałam. Początkowo mydło kupiłam z zamiarem stosowania na twarz i tak też robiłam. Mydło peelingowało, ale właśnie tak delikatnie, enzymatycznie, czego niestety za bardzo nie lubię. Już miałam pożegnać się z tym mydełkiem, ale postanowiłam dać mu szansę i użyć go zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem - do ciała. I tutaj mój szok był maksymalny! Czarne mydło wmasowane w wilgotne ciało dało taki efekt gładkości, że każdy peeling, jaki stosowałam wcześniej, chowa się! Ciało w dotyku jest jedwabiście gładkie, z prawdziwą przyjemnością go dotykam, bo nie potrafię nazachwycać się efektami. Nie wiem, jak zwykłe oliwki potrafią sprawić takie cuda, że każdy drogeryjny zdzierak się chowa, ale robią to naprawdę doskonale :)
Czarne mydło poleciłam także mojemu narzeczonemu, który ma problem z zapaleniem mieszków włosowych na przedramionach (chropowate, czerwone grudki niemożliwe do usunięcia). Efekt? Prawie całkowicie pozbył się stanu zapalnego! Skóra zyskuje gładkość i zdrowy wygląd - super!
Cena: ok. 20 zł/150 g
Ocena: 5/6 (minus daję za słabe opakowanie, na przyszłość poszukam mydła zapakowanego jakoś solidniej)
Czy kupię ponownie: TAK
Znacie Savon Noir? Jeśli nie, a lubicie naturalną pielęgnację, to serdecznie Wam polecam :)
Samymi kosmetykami na pewno cellulitu nie zwalczymy, możemy tylko zmniejszyć jego widoczność :(
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, ale rzeczywiście mogliby się postarać o solidniejsze opakowanie :)
OdpowiedzUsuńTrochę wygląda jak taka pasta do depilacji ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak chyba wolę piling z soli i oliwy ;)
Tak jak nie ocenia sie książki po okładce tak nie powinno się tego robić jeśli chodzi o kosmetyki.Bardzo dobra recenzja-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale nie kupiłam jeszcze, choć bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale recenzja zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńpeelingi to bardzo ważna rzecz w mojej co dziennej pielęgnacji- uwielbiam je pod każdą postacią i do każdej części ciała :) Recenzja zachęciła mnie do Twojego peelingu, ale chyba muszę poszukać sobie czegoś w lepszym opakowaniu, bo ja jestem taka roztrzepana, ze zaraz poleci mi na kafelki i tyle będzie po peelingu..
OdpowiedzUsuńnie mialam jeszcze ale z pewnoscia kupie za jakis czas :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, ale recenzja peelingu bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuń+ Obserwuję:)
Savon Noir używam już od roku i bardzo sobie chwalę. Tylko, że ja stosuję je w "duecie" z rękawicą kessą. A jak Ty to robisz, bo nic nie wspominasz o rękawicy?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej rękawicy i muszę też sobie ją sprawić. Póki co używam muślinowej szmatki i też jest bardzo fajny efekt, choć może nie jest tak wygodna jak rękawica.
UsuńTeż bardzo lubię tzw. czarne mydło, ale również jak Sandra mam do niego rękawicę KESSĘ, po użyciu tego duetu naprawdę widać i czuć ogromną różnicę :)
OdpowiedzUsuńKochana obserwuję i mam nadzieję, że mogę liczyć na rewanż z Twojej strony? Będzie mi bardzo miło jeśli dołączysz do grona moich obserwatorów :))
Zakupiłam to mydło, jednak mam wątpliwości czy nie zostałam oszukana. W Twoim przypadku przy zakupie mydło było jakoś ofoliowane/opakowane czy po prostu od razu się otwierało? (po otwarciu jest tylko okrągła folia położona na warstwie mydła)
OdpowiedzUsuńMoje mydło także nie było zafoliowane, także sadzę, że nie masz się czym przejmować :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za szybką informację zwrotną :))
OdpowiedzUsuńTeż jestem zadowolona z tego produktu:)
OdpowiedzUsuń