W dalszym ciągu wśród moich ulubieńców utrzymuje się ogromna część ulubieńców z 2013 r. Róże z Annabelle Minerals, tint z Bell, piaski z Wibo, drewniany grzebień z The Body Shop, kamuflaż w kremie z Catrice, cynamonowa pomadka z Sylveco, Color Tattoo z Maybelline czy perfumy Bijan Black towarzyszyły mi często również i w 2014 r., a po pozostałych ulubieńców z zeszłego roku na pewno również jeszcze sięgnę, jak tylko zużyję obecne zapasy.
Tymczasem w 2014 r. odkryłam i szczególnie mocno pokochałam następujące perełki:
1) Bania Agafii: Maseczki: dziegciowa, oczyszczająca niebieska, odświeżająca
Jak być może już wiecie, jestem fanką maseczek i w ciągu roku używam ich naprawdę wiele. Te stały się niekwestionowanymi liderami i nie wyobrażam sobie już bez nich mojej pielęgnacji. Świetne, naturalne składy, rewelacyjne działanie, miłe dla nowa zapachy i praktyczne opakowania w formie zakręcanych saszetek. Więcej pisałam o nich TUTAJ.
2) Bania Agafii: Biała glinka do mycia włosów i ciała
Kolejny saszetkowy kosmetyk, który skradł moje serce. Glinka do mycia jest na tyle praktyczna, że możemy umyć się nią dosłownie od stóp do głów. Ja szczególnie lubię nią myć twarz, bo ma bardzo dobre działanie na moją cerę, ale doceniam ogromnie jej uniwersalność w każdej podróży, gdy zamiast 3 butelek, biorę ze sobą tylko jedną małą, 100 ml saszetkę. Jeśli jeszcze nie czytałyście pełnej recenzji, zapraszam - KLIK.
3) Biochemia Urody: Tonik z kwasami AHA/BHA 10%
Produkt, który w dużej mierze rozprawił się z moimi zaskórnikami zamkniętymi, na które nic nie działało. Oprócz tego doczyścił i wyregulował moją skórę na tyle, że coraz częściej zdarza mi się wychodzić z domu bez podkładu i korektora, co długo było wręcz nie do pomyślenia. To kolejny produkt BU, który skradł moje serce. Mam nadzieję, że znajdę w nowym roku chwilę, by napisać Wam o nim coś wiecej.
4) Ziaja Liście Manuka: Krem mikrozłuszczający na noc
Nigdy nie sądziłam, że polubię krem Ziaji, ale stało się i tak :) Krem z dodatkiem kwasu migdałowego świetnie koi moją skórę nocą, sprawia, że rano budzę się z świeżą, czystą, delikatną i ładną cerą. Wpływa na rzadsze powstawanie wyprysków i regularnie stosowany naprawdę poprawia stan skory. Również mam nadzieję, że i o nim uda mi się napisać Wam coś więcej.
5) Annabelle Minerals: Cień mineralny Vanilla
Podstawa praktycznie każdego mojego makijażu obecnie. Świetny kolor bazowy, dobrze kryjący, napigmentowany, z delikatnym połyskiem, trwały i niesamowicie wydajny. Bardzo się cieszę, że Annabelle Minerals wprowadziło do swojej oferty cienie i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się poznać także kilka innych odcieni. Pełną recenzję tego ślicznego nudziaka znajdzicie TUTAJ.
6) Etre Belle: Tusz Lash-x-press & Hyaluronic
Rzadko kiedy tusz do rzęs robi na mnie takie wrażenie jak ten. Wystarczy jednak zerknąć do posta z pełną recenzją - KLIK - by przekonać się dlaczego tak go polubiłam. Szybko potrafi wyczarować na moich kikutach prawdziwy wachlarz rzęs, a do tego jest trwały i nie kruszy się i nie osypuje.
7) Alverde: Poczwórne cienie do powiek
Pierwsze naturalne cienie w mojej kolekcji, które przekonały mnie do tego, że naturalna kolorówka wcale nie musi ustępować miejsca tej tradycyjnej. Za ok. 16 zł dostajemy świetną paletkę brązów, które sprawdzą się zarówno na dzień, jak i na wieczór. Zdecydowanie najmocniej eksploatowana paletka w tym roku, must have na każdym moim wyjeździe. Po więcej szczegółów zapraszam do recenzji - KLIK.
8) Kolorowka.com: Perłowe pigmenty mineralne
Poznałam w zeszłym roku 4 kolory - Whisper of Angels, Apricot, Oriental Beige oraz Pale Tan i z pewnością będę chciała kontynuować poznawanie kolejnych. Uwielbiam ich za cudowną trójwymiarowość, niejednoznaczność i trwałość. Pełny ich opis oraz zdjęcia znajdziecie TUTAJ
9) Primer DYI z półproduktów z Kolorowka.com
Dzięki Italianie przestałam bać się silikonów w produktach do twarzy i ukręciłam sobie całkiem silikonowy primer pod podkład, który stosuję, gdy zależy mi na tym, by moja cera wyglądała mocno nieskazitelnie ;) Działa trochę jak photoshop w proszku, fajnie zmiękcza rysy twarzy, wygładza, odbija światło, dzięki czemu niedoskonałości i nierówności nie rzucają się w oczy. No i oczywiście, poprawia trwałość podkładu - zarówno mineralnego, jak i zwykłego. Na pewno jeszcze Wam o nim napiszę :)
A co znalazło się wśród Waszych zeszłorocznych ulubieńców?
Tonik z kwasami AHA/BHA 10%kusi mnie od dawna, ja również mam zamiar zrobić małe podsumowanie minionego roku
OdpowiedzUsuńCzekam Więc na posta :)
UsuńNie miałam żadnego z twoich ulubieńców. Jestem bardzo ciekawa tego toniku, będę czekać na recenzję ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się w przeciągu 2 tygodni naskrobać :)
UsuńZ serii Ziaji testuję teraz oczyszczającą pastę, kremu nie miałam jeszcze okazji przetestować ;)
OdpowiedzUsuńJa się na pastę nie skusiłam, bo SLS mnie odstraszył...
UsuńLubię serię Liście Manuka, ale odkryciem dla mnie nie była ;).
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się sprawdzała :)
UsuńJa jakoś nie zastanawiałam się nad Swoimi ulubieńcami - ale z Twoich nie miałam nic :/
OdpowiedzUsuńMoże kiedy jeszcze je poznasz :)
UsuńMój ulubieniec 2014 to lakiery Gel 4 D z Bella w kolorze różowym i pomarańczowym, ale tint o którym pisałaś w 2013 też bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńO, nigdy o nich nie słyszałam, muszę się im przyjrzeć :)
UsuńO tuszu Etre wiele dobrego czytałam i chciałabym wypróbować. Banie Agafii również coraz mocniej mnie ciekawią, zwłaszcza, że miałam jedną i nieźle się sprawowała.
OdpowiedzUsuńA którą miałaś?
UsuńWłaśnie testuję maseczki Bania Agafii i już je bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, że i u Ciebie się sprawdzają :)
UsuńZnowu rosyjskie kosmetyki, a ja dalej nic sobie nie kupiłam, muszę się wreszcie na coś zdecydować :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo się cieszę, że wkroczyły na polski rynek, bo naprawdę są świetne :)
Usuńkwasowy tonik w tym roku będzie mój ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
UsuńTonik z kwasami muszę wypróbować :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJestem w fazie testowania maseczek Agafii i już jestem nimi zachwycona:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ja też je pokochałam już od pierwszego testu :)
UsuńZ annabelle minerals pokochałam róże do policzków ;) a z serii z lisciem manuka paste oczyszczajaca ;)
OdpowiedzUsuńRóże też bardzo lubię :)
UsuńW tym roku również doceniłam działanie płynów złuszczających ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze z niecierpliwością czekam na okres jesienno-zimowy, żeby się trochę "połuszczyć" ;)
UsuńBardzo szkoda,że u mnie nie ma drogerii Dm :( Tak mi się podoba ta paletka Alverde..
OdpowiedzUsuńJa poprosiłam brata, który akurat był w Niemczech, żeby mi ją kupił, inaczej też bym zbytnio nie miała okazji ;)
Usuńa ja nic z tego nie lubię.... :/
OdpowiedzUsuńW sensie, że nic nie znasz, czy że się nie sprawdziły te kosmetyki u Ciebie?
UsuńZazdroszczę dziewczynom, które mają dostęp do Balei i Alverde ;))
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś zazdrościłam, ale z czasem przekonałam się, że Balea to taka nasza Isana tylko w ciut ładniejszych opakowaniach, a z Alverde można trafić zarówno na perełki, jak i niestety buble ;)
UsuńAż głupio przyznać, ale nie miałam nic z Twoich ulubieńców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A tam głupio, nie są to przecież jakieś super popularne kosmetyki ;)
Usuńsporo musialabym nabyc;)
OdpowiedzUsuńTzn., że skusiłam? ;)
Usuńna Banię Agafii chyba muszę się w końcu skusić, bo czytałam wiele pozytywnych recenzji, a krem mikrozłuszczający z Ziaji niestety nie sprawdził się u mnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale wiadomo - nie ma kosmetyków uniwersalnych ;)
UsuńOo ten krem z ziaji bardzo mnie zaciekawił :) na pewno go kupie bo z tego co piszesz to chyba mi sie spodoba :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, wiele dziewczyn go chwali, moja siostra np. również go polubiła, a ma inną cerę niż ja :)
UsuńMinerały podbiły również moje serce :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi ;)
UsuńCiekawi ulubieńcy, ten tusz do rzęs już kolejny raz widzę w tego typu podsumowaniu, muszę go sprawdzić w 2015 :) A maseczki Bania Agafii poznaję powoli, zamówiłam sobie 2 (niebieska oczyszczająca, druga z mlekiem łosia) w dniu darmowej dostawy :)
OdpowiedzUsuńKrem mikrozłuszczający na noc tez stał się moim ulubieńcem zeszłego roku :)
OdpowiedzUsuńAle cienie od Annabelle byly jednym z gorszych zakupów zeszlego roku- niska trwałość i zbieranie sie w zaglębieniach powiek. Zupelnie inaczej było z cieniami mineralnymi Earthnicity- one są warte swojej ceny :)